13 lipca 2009

My Notebook At 4 A.M.

Siedział oparty na kanapie, w klubie, pośród swoich znajomych. Nogi trzymał wyprostowane, a ręce zawieszone na oparciu. Zaciągnął się papierosem trzymanym w lewej ręce i powoli wypuścił z siebie błękitny dym. Zaczął obracać nim w dłoni, patrząc na to otępiałym wzrokiem. Sięgnął po zmrożony kufel piwa i pociągnął z niego łyk. Lekko się skrzywił i uśmiechnął do siebie. Czar wspomnień wieczoru ostatniego finału Ligi Mistrzów niestety nadal działał. Siedząc tak, spostrzegł, że jego znajomi dobrze się bawią. Sześć, może siedem osób, z których dobrze znał jedynie dwie, siedziało pochylonych nad stolikiem, rozmawiając i co rusz wybuchając gromkim śmiechem. On jednak odstawał od reszty - siedział w kącie, nie biorąc udziału w rozmowie. Począł wędrować oczyma po sali. Niestety, nie widział nigdzie bieli. Jego wzrok przykuło jednak zmieniające swoją barwę światło.

Żółto-zielony
Człowiek wiele razy w życiu umiera. Każda jego śmierć jest jednak podobna w przebiegu do pozostałych. Początkowo neguje się ją. Myśli się, że wszystko jest takie same. Każdego dnia budzi się w swym łóżku i człowieka dosięga myśl, że nic się nie dzieje. Monotonna pustka życia. Czasem przybiera to formę wzmożonego trybu życia. Przecież za chwilę wróci się do poprzedniego stylu, trzeba więc korzystać z danego czasu. Oszukujemy siebie, wmawiając sobie ułudne szczęście.

Czerwień
Zdając sobie sprawę ze swego położenia, ludzie popadają w gniew. Zauważają iluzoryczne kłamstwa, doprowadzające ich teraz do szału., tak samo myśl o śmierci. Bo w sumie... Nikt nie lubi, gdy wytyka się mu błędy, tym bardziej, gdy dostrzega się je samemu. W sercu krystalizuje się nienawiść do własnej osoby. Człowieka przeżera zazdrość i nie może patrzeć na szczęście innych ludzi. Niszczy wszystko, więzi i uczucia. I zaczyna nienawidzić siebie.

Zieleń
Zaczyna się wtedy targować z samym sobą, z losem, z Bogiem. Pragnie zmienić swoją sytuację, lecz to nie jest możliwe. Szuka ostatnich możliwości, kół ratunkowych od obłędu. Fałszywa nadzieja na zmianę swego fatum. Przecież musi istnieć jakaś szansa. To okres nieprawdziwej pobożności, udane próby oszustwa samego siebie, lecz nie najbliższych, nie losu, nie Boga. Przypomina to negację, lecz człowiek ma pełną świadomość sytuacji i stara ją od siebie oddalić.

Żółć
Przychodzi jednak czas, gdy traci się całą nadzieję, nawet tę złudną. Czyż nie ma nic smutniejszego niż człowiek pusty, z zimnym sercem? Zamknięty na świat, powtarza sobie jak mantrę, beznadzieja, znikąd ratunku. Bo w sumie, puste hasła do niego nie docierają. Czasem przywdziewa maskę wesołej osoby, kogoś kim tak naprawdę się nigdy dotąd nie było. Udawana radość, sztuczny uśmiech, prawdziwy ból serca. Dla najbliższych. A twarz siostry się rozmywa. A twarz najlepszego przyjaciela się rozmywa. A twarze osób, które się lubi się rozmywają. Świat składa się tylko z trzech barw. Bieli, czerni i szarości. Depresja to stan poznania samego siebie. Żalu, pokory i płaczu. Czas zaczyna powoli przemijać, przesypywać się przez palce. Serce rozkłada się na kawałki, serce nienależące już do tego świata.

Biel
Siedząc tak, patrzył na zmieniające się barwy. Czuł, jakby to były ułamki sekund, stracone bezpowrotnie ułamki sekund. Pociągnął kolejny łyk z kufla piwa. Biel ukazała się tylko raz, po czym światła zgasły. Czyż przebłyski pozostałych kolorów nie powinny pozostać ułamkami sekund? Ostatnio umierał. Umierał kilkakrotnie, nie dochodząc do bieli. Przeklęty krąg, którego nie potrafił złamać. Chcąc zaciągnąć się papierosem przytknął go do ust. Zauważył jednak, że ten wypalił się już do połowy. Spojrzał na swojego najbliższego przyjaciela, który skwitował to pobłażliwym uśmiechem i zsunięciem kapelusza oczy. Bo czasem akceptacja... Strzepnął popiół z papierosa i poczuł wibracje telefonu w kieszeni - jego mała siostra puściła mu sygnał. Bo czasem akceptacja... Rozejrzał się po sali i dostrzegł różne barwy, a w jednym miejscu biel. Bo czasem akceptacja otaczającej go rzeczywistości, akceptacja małego wpływu na nią, faktu, że nie może się być kimś, kim się być chce, poprawia to wszystko humor. Mimo, że to smutne. Bo w sumie, czasem samoistnie wypalony do połowy papieros ukazuje nam możliwość pisania nowego rozdziału życia.

1 komentarz:

p90k pisze...

Dziękuję za tę część dedykowaną mnie. ;* Wzruszyłem się pięć razy. ;p

Tekst według mnie bardzo oddaje Twoją osobę i sposób postrzegania przez Ciebie świata jako oczywistej drogi ku śmierci...