24 maja 2010

My Act

W życiu każdego z nas, przychodzi pewien czas, że musimy się godzić z nieprzyjemnymi sprawami.
AKT I
Młody mężczyzna siedzi przy swoim biurku. Pije herbatę. Słucha piosenki Pete’a Yorna – Lose you. Po wypiciu całego, calusieńkiego napoju, tak że na samym dnie nie pozostało ani trochę esencji herbaty, a same wilgotne fusy, idzie do kuchni. Spokojnie myje kubek i wyrzuca go na śmieci.
Możemy zrobić to szybko, ale i tak czeka nas pewna konsekwencja.
AKT II
Wieczór kolejny. Młody mężczyzna siedzi przy biurku. Pije Warkę. W sercu czuje ból, promiennie rozchodzący po całym ciele. Zaciska pięści jak najsilniej może, tak bardzo, że czuje silny ból w prawej dłoni, w miejscu starego złamania. Zastanawia się, kiedy poszedł złą drogą.
I tak w sumie nie wiem, czy następuje akt trzeci. Przekonam się w przyszłości. Miejmy nadzieję na pozytywne zakończenie tej, w tym momencie, żałosnej sztuki, z pięknym, nieopisanym tutaj prologiem. Bo w sumie życie to sztuka, prawda? Trochę żałosne i oklepane było to porównanie. Pomyślę nad innym, pasującym, teraz.


Nie mam. W każdym razie… W każdym razie, jak tak teraz myślę o tym wszystkim, to jest to smutne, w jaki sposób niektóre przedstawienia się kończą. Chyba każdy lubi dramatyczne, wyraziste endingi i kończenie wątków. Przynajmniej ja mam takie podejście do życia. Ale jak mówi pewna piosenka, tak ona! „You can’t always get what you want”. I tak, w mojej głowie nie płynie już tekst, „‘Cause I’m gonna lose you”, ale jego parafraza „’Cause I’ve already lost you. Long time ago.”
KONIEC
Aktor kłania się przed garstką publiczności i puszcza oko do pani w różowym sweterku.
Dziękuję wam wszystkim za przyjście, ta notka będzie tu jeszcze przez długi czas! Zapraszam ponownie, zanim moja sztuka zniknie z afisza!
~~
http://orlando.wrzuta.pl/audio/0OpRGw7nRr0/pete_yorn_-_lose_you
http://darkluki.wrzuta.pl/audio/3THvcByifL7/the_fray_-_how_to_save_a_life
~~
A jednak, Przemku, napisałem. Zmotywowany przez Ciebie, ale nie myślałem o Tobie pisząc to. Mam nadzieję, że cieszysz się bardzo z tego drugiego. I’d be really, really glad. Like never before.
A Karmelka powinna odnaleźć jedno luźne nawiązanie do naszych baaaaardzo starych rozmów. Takie zabawne.

Brak komentarzy: